Mrok staje się popularny... my jednak zawsze go odczuwaliśmy.
Heh, moje plany na 2011: nauka, nauka, egzamin gimnazjalny, oczekiwanie na wyniki, żebranie o szóstkę z polskiego i historii, ostateczny wybór liceum.
Mam dylemat, bo nie wiem czy iść do Żywca (dojazd 20 min. ale gorszy poziom nauczania, jedyne liceum w tym mieście jest podobno tak 'zeszmacone' że niektórzy mówią mi, że bym się tam zmarnowała) czy do Bielska Białej (dojazd 40 min. pociągiem, czyli dosyć daleko, ale duży wybór szkół, nawet dwie mi się podobają) Co wy zrobilibyście na moim miejscu?
Offline
No cóż, tak trochę masz badziewnie. Tu już Twoja decyzja - jak zniesiesz wcześniejsze wstawanie.
Wiadomo, że w lepszym powinno być lepiej, więc jeżeli Ci zależy na nauce, wiadomo.
Zorientowałaś się już pewnie, gdzie idą Twoi znajomi? Warto i to wziąć pod uwagę.
Jak dla mnie +40 min z rana na spokojne posiedzenie sobie z książką - jee. Ale jeszcze trzeba brać pod uwagę że zima, trzeba doleźć, ciężka torba i to wszystko... Nie wiem. Po prostu nie mam pojęcia... Ale chyba jednak lepsze liceum. Jakoś bym przetrwała.
Też mam trochę ciężki wybór. Mam nadzieję(zamiar?) dostać laureata z biologi albo przynajmniej przejść do wojewódzkiego. Z testem też sobie jakoś poradzę ale nie wiem co z liceum, chociaż już sobie jedno/dwa upatrzyłam. Mam zamiar iść na biolchem albo medyczny, ale ludzie mi mówią że sobie nie dam rady/zmarnuję się i powinnam iść do plastyka, i tak już nie mam pojęcia, co robić. Sama się waham, bo z matmy i fizyki jestem noga. No i moje odwieczne marzenia o zostaniu lekarzem coraz mocniej się kruszą, bo wcale nie wiem, czy tego chcę.
:blood:
"Kocham cię", wyszeptał. Jej serce waliło jak szalone gdy wrzucał je do słoika z formaliną.
Paint the man, cut the lines. Paint the man, cut the lines...
Offline
Najemnik
Dużo osób w moim liceum było spoza Warszawy - szkoła znajduje się na tyłach jednego dworca, a 2-3 przystanki tramwajem od Centralnego. Jedni dojeżdżali codziennie pociągami (20, 40min lub więcej), inni mieszkali w bursach. Dla dobrej szkoły warto wstawać godzinę wcześniej. Dobre liceum = większe szanse na dobrze zdaną maturę.
Offline
dojazd 40min. da się jeszcze wytrzymać. U mnie na uczelnię ludzie jadą czasami półtorej godziny PKSem
Offline
Też tak myślę, ale jestem troszkę leniwa i nie wiem, czy będzie mi się chciało wstawać.
Nikt z moich znajomych nie wybiera się na humana, a ja na inny profil nie pójdę.
To liceum w Żywcu ma coraz gorszę renomę, ostatnio przyjmowali tam na jakiś profil z geografią od chyba 75 punktów. ;o
Najbardziej obawiam się tego, że jeśli podejmę złą decyzję to sobie nie wybaczę tego do końca życia. A mi zależy na dobrze zdanej maturze i dobrych studiach.
Offline
Najemnik
No, dojazd PKS 1,5h to nie tak źle! Moja znajoma ma 40min kolejką dojazdową, potem drugie tyle w autobusie i następne tyle w korkach W jedną stronę zajmuje jej minimum półtorej godziny, a czasem wyrywa i dwie!
Nie mówiąc o tym, że mój prywatny mężczyzna ze swojego mieszkania na uczelnię ma ponad godzinę, a wszystko znajduje się w tym samym mieście, lol ;D
Offline
Najemnik
Ja codziennie dojeżdżam od 40 minut (jeśli mam szczęście) do ponad godziny. Tak jak Margot napisała - jest czas na książkę (czyt. beletrystykę). Jak pójdziesz na studia to będzie jeszcze gorzej z dojazdami.
Dobre liceum to podstawa! Nie ma się nad czym zastanawiać skoro to bliżej jest złe.
Ostatnio edytowany przez Lord dePress (2011-01-06 21:05:25)
Offline
Chyba mnie przekonaliście.
Gorzej będzie z przekonaniem rodziców, ale ja mam gadane, więc jakoś to załatwię.
A brak starych znajomych mi nie przeszkadza, bo choć czasem są fajni, głównie mnie wkurzają.
Zresztą chcę jak najszybciej wyrwać się z tego zadupia na którym mieszkam. ;D
Offline
Ja kończę biolchem i tego nie żałuję, chociaż jestem humanistką. Po biolchemie jest dużo lepiej z wyborem studiów. W mojej klasie dojeżdża więcej niż połowa uczniów, ale się opłaca. Moja siostra jest w liceum plastycznym i jeżeli chodzi o przedmioty artystyczne, to jest bardzo ciekawie. Niestety klasa reprezentuje dość niski poziom z podstawowych przedmiotów. Ogólnie można tam poznać fajnych ludzi (niektórzy mieszkańcy internatu mają zwyczaj przychodzić na lekcje w piżamie albo przebrani za flaminga, pizzę itp.)
Ostatnio edytowany przez hekate (2011-01-07 17:18:55)
Offline
Ja dojeżdżam średnio 40-50 minut do szkoły i nie narzekam Jak już inni przede mną napisali, to naprawdę da się bez większych problemów przeżyć ;D
Offline
hekate napisał:
Ja kończę biolchem i tego nie żałuję, chociaż jestem humanistką. Po biolchemie jest dużo lepiej z wyborem studiów. W mojej klasie dojeżdża więcej niż połowa uczniów, ale się opłaca. Moja siostra jest w liceum plastycznym i jeżeli chodzi o przedmioty artystyczne, to jest bardzo ciekawie. Niestety klasa reprezentuje dość niski poziom z podstawowych przedmiotów. Ogólnie można tam poznać fajnych ludzi (niektórzy mieszkańcy internatu mają zwyczaj przychodzić na lekcje w piżamie albo przebrani za flaminga, pizzę itp.)
Dzięki za odpowiedź
Chyba w końcu i tak pójdę na ten biolchem, ale liczę, że znajdę trochę czasu na "tforzenie". Podobno liceum to najlepszy czas na pisanie, ćwiczenie rysunku i wszystkie tym podobne...
A po humanie też się znajdzie studia. Ba, nawet pracę. W McDonaldzie też ktoś musi pracować przecież
"Kocham cię", wyszeptał. Jej serce waliło jak szalone gdy wrzucał je do słoika z formaliną.
Paint the man, cut the lines. Paint the man, cut the lines...
Offline
Najemnik
Ja jestem po klasie teatralnej! I na dziennych na UW ;P
Offline
Mówię tu o rodzaju: "No, matma to mi nie podchodzi, polski też nie, ale już trochę lepiej, więc pójdę na humana, a potem na jakieś studia, bo tak trzeba teraz". I tak nawyrastało mnóstwo kierunków kierunków, które nikomu nie są do niczego potrzebne, ale ludzie na nie idą.
Pisałaś że jesteś anglistką, nie? ;D To jest coś, co się przyda, nieważne czy chcesz uczyć czy tłumaczyć. Zawsze jest trochę miejsc pracy. A co można robić po psychologii, socjologii i różnych tego typu kierunkach - biorąc pod uwagę to, ile ludzie je kończy?
"Kocham cię", wyszeptał. Jej serce waliło jak szalone gdy wrzucał je do słoika z formaliną.
Paint the man, cut the lines. Paint the man, cut the lines...
Offline
Najemnik
Margot napisał:
Pisałaś że jesteś anglistką, nie? ;D To jest coś, co się przyda, nieważne czy chcesz uczyć czy tłumaczyć. Zawsze jest trochę miejsc pracy. A co można robić po psychologii, socjologii i różnych tego typu kierunkach - biorąc pod uwagę to, ile ludzie je kończy?
Psychologia to akurat gruby kaliber i przy odrobinie szczęścia niezła kasa. Magicznym kierunkiem jest Zarządzanie i Marketing.
Podoba mi się to stwierdzenie "idę na studia bo tak trzeba". Trochę głupia mentalność u nas jest. Koniec końców bardziej się kalkuluje zawodówka teraz.
Offline